Endorfiny to kumple

 

Hej Kochani :)
Znów trochę mnie nie było i chyba muszę ustalić sobie harmonogram wstawiania postów, np. co dwa tygodnie, lub raz w miesiącu.
Jak widzicie po tytule, dzisiejszy temat dotyczy zdrowia. Ale spokojnie nie będzie tekstów ruszcie dupe itp. Zacznijmy od początku. :)
Jakiś czas temu, zdaje się że jakoś w połowie grudnia wchodząc na 4 piętro do mieszkania, po raz enty odkąd tu mieszkam dostałam zadyszki. Ktoś mógłby powiedzieć, chwilę mieszkasz na 4 wchodzisz na nie codziennie i zadyszka? A no tak. Wynikała ona z całkowitego braku kondycji. W końcu jedno czy dwa wejścia w ciągu dnia to nic. Postanowiłam coś z tym zrobić. Nie dlatego, że po wejściu do domu zazwyczaj słyszałam "co ty taka zziajanaa", ale dlatego, że chciałam po prostu zacząć wchodzić po schodach, a nie liczyć czy wysoko jeszcze bo już się zmęczyłam. Tak więc skoro powiedziało się A, trzeba było powiedzieć B i jakoś o tą kondycję powalczyć.
Ja wybrałam siłownię ZDROFIT. Dlaczego? Miałam okazję chodzić tam w ramach zaliczenia wf-u na drugim i trzecim semestrze studiów. Spodobało mi się tam od razu, jednak wcześniej nie miałam tej chęci, tego wewnętrznego kopa by chodzić tam z własnej nieprzymuszonej woli. Wróciłam jednak i wiecie co? Nie żałuję, ani minuty którą tam spędziłam i którą jeszcze spędzę. Poszłam tam z zamysłem poprawy kondycji, w końcu o to się rozchodziło. Zaraz minie prawie 4miesiące odkąd uczęszczam na siłownię. Staram się tam być min raz w tygodniu, plus oczywiście spacery, czasem ćwiczenia w domu. Co się zmieniło? Kondycja jest o niebo lepsza, nie mam jęzora wywieszonego do kolan po przejściu 2 pięter, jestem energiczniejsza i szczęśliwsza. W końcu endorfinki robią swoje, a jak już wiadomo nic nie pobudza organizmu do tworzenia ich tak jak ćwiczenia, albo czekolada. :D
Zmieniłam też trochę żywienie. Staram się jeść 4-5 posiłków, w miarę możliwości zbilansowanych. Na pewno jem trochę zdrowiej niż kiedyś. Dodatkowo wypijam min 1,5l wody dziennie. Oczywiście nie stałam się fit. Nadal, kiedy mam ochotę zjem coś w McDonaldzie, KFC, albo kebaba. Nie widzę w tym nic złego, jeśli umiem nad tym panować. W końcu nie żywię się tym codziennie, a raz na jakiś czas. Nie oszukujmy się każdemu się zdarza.
No dobra ćwiczę, jem w miarę zdrowo, więc pewnie zastanawiacie się czy poza kondycją zmieniło się coś jeszcze? Oczywiście, że tak. Co prawda nie nastawiałam się na spadek wagi, ale jest to jeden z pozytywnych efektów "ubocznych". Nie powiem ucieszyłam się, kiedy zobaczyłam że waga pokazuje mniej na liczniku. Moja przyjaciółka miała rację, że na pewno się ucieszę, mimo iż zapierałam się że raczej nie. Jest to jednak jakaś tam satysfakcja. Do dnia dzisiejszego schudłam 3,5kg. Zeszło po ok 2-3cm z biustu, talii, bioder. Czy to znaczy, że teraz nastawiam się już tylko na chudnięcie? Absolutnie NIE. Liczę się z tym, że mimo wszystko mogę jeszcze schudnąć bo ćwiczę, natomiast mam jedno założenie. Nigdy nie chcę zejść poniżej rozmiaru 44 i tego będę pilnowała. Aktualnie noszę 46 i czuję się z tym bardzo dobrze. Po prostu co by nie było chcę być plus size. Aaaaa i jeszcze jedno. Spotykam się z różnymi komentarzami, na temat tego że już trochę schudłam. Spokojnie ja dalej będę taka jaka jestem, seksapil nigdzie nie ucieknie bo jest we mnie, a ciocią rusz tyłek bo się da też nigdy nie zostanę. Po prostu nie mam tego na celu. :)
W dalszym ciągu będę starała się o lepszą kondycję. Niech ludzie widzą, że plus size też może ją mieć i wcale nie jest pulpecikiem siedzącym przed TV, pochłaniającym tony ciastek czy czego tam nie wymyślą.
A to prezencik który był rozdawany zarówno w Dzień Kobiet jak i Dzień Chłopaka. :)
 
Trzymajcie się ciepło
Beautiful.plus.size

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Sexy black

Inna Ty - Justynka poleca się na święta

Nie taka biel straszna